sobota, 26 stycznia 2013

Teoria chaosu

Artykuł został opublikowany na blogu naukowym Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwa SGH http://www.praktycznateoria.pl/teoria-chaosu/ w dniu 24-01-2012.
Wyznaczenie warunków prowadzenia biznesu jest szczególnie trudne w czasach burzliwych, cechujących się nieregularnością zmian. W takich okolicznościach każda próba syntezy czynników dających przewagę firmie, już na wstępie stanowi duże wyzwanie, a opracowania dotyczące tego
zakresu nie wytrzymują próby czasu. Tracą swoją aktualność z dnia na dzień. Dzieje się tak z powodu złego podejścia do przedmiotu badań, z nadmiernej koncentracji na opisie rzeczywistości. Taka ekstrapolacja zazwyczaj szybko się dezaktualizuje. Przedstawia mechanizmy w sposób historyczny. Pokazuje jedynie fotografię zjawiska w momencie robienia zdjęcia. Opracowania „nieśmiertelne” mają coś więcej. Ich długowieczność tkwi w wyznaczeniu i opisaniu istoty systemu – spójnego układu elementów, które daną rzeczywistość tworzą. Prawidłowy opis tego systemu można porównać do matematycznego wzoru, który: 1) nawet jeśli jest prosty, nie musi mieć prostych rozwiązań (zamienia skomplikowalność w złożoność prostych zasad, pokazując jak małe przyczyny wywołują olbrzymie skutki), 2) pomimo wstawiania różnych zmiennych zawsze jest prawdziwy i nie traci na przydatności (trwałość i uniwersalność zastosowań).
Nieśmiertelność można opisać za pomocą właściwości wiedzy, poprzez liczby. Za pomocą liczb możemy liczyć różne rzeczy podobnie jak za pomocą podmiotów gospodarczych dostarczać usługi. Ale same liczby nie są materialne, ponieważ można podnieść dwa kieliszki, natomiast nie można podnieść liczby „dwa”. Są abstrakcyjne, oznaczane za pomocą symboli, bez terminu przydatności czy zużycia, a jednak opiera się na nich całe nasze społeczeństwo obarczone deadlinem istnienia, wyrażonym w czasie zegarowym. Z tej perspektywy chaos – to odbieranie rzeczywistości w sposób fotograficzny – poprzez  jej narracyjny kontekst, w myśl twierdzenia Kanta, że to, jakim świat doznajemy, jest bardziej wynikiem naszego doznawania świata niż tego, jakim on jest [1]. Jedno wydarzenie, miejsce, przedmiot może mieć tyle opisów ile osób je opisuje lub więcej.  I nie chodzi tutaj tylko o bezrefleksyjność, ale sposób prezentowania rzeczywistości i jej analizę. Z perspektywy nieśmiertelności wszystko jest wieczne i poukładane. Aby zrozumieć chaos, należy zatem interpretować to co umiera w kontekście tego co nie przemija – w myśl słów, które wypowiedział amerykański aktor i reżyser Woody Allen: „Nie chce być nieśmiertelny wyłącznie przez swoją twórczość. Pragnę osiągnąć nieśmiertelność jedynie w ten sposób, że nigdy nie umrę” [2].
Liczby są wiedzą, pewnego rodzaju konstrukcją myślową, czyli sposobem na wyzwolenie materii z czasu zegarowego. Są sztucznymi, bardzo użytecznymi tworami wynalezionymi przez ludzi. Umożliwiają uchwycenie wielu aspektów np. natury, ale nie są częścią przyrody. Zachowują one swoje znaczenie nawet wówczas, gdyby jakaś globalną katastrofa spowodowała wyginięcie całej ludzkości i nie przetrwałby żaden umysł, który mógłby nad nimi rozmyślać. Konstrukcja myślowa, wyrażona algorytmicznie [3], w sposób modułowy, zdolny do wielokrotnego jej wykorzystywania w różnych przedsięwzięciach, pozwala zatem na przedstawienie skomplikowanych zależności w sposób co prawda złożony, ale prosty i zrozumiały. Tą właściwość można udowodnić na podstawie znanych nam cyfr 0, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, pozwalających na przedstawienie wszystkich możliwie do wyobrażenia liczb, dowolnie dużych.
Wiele odkryć dokonywanych przez ludzi ma charakter ulotny. W przeciwieństwie do oszałamiającego współcześnie tempa dezaktualizowania się niektórych nowości i ciągłego pojawiania się kolejnych, zmiany podstaw nauki o obliczeniach, następują powoli – jeśli w ogóle. Algorytmy podobnie jak wzory matematyczne są trwałe, gdyż każdy może je wykorzystać do różnych celów (nowości) i przez to zaczynają one żyć własnym życiem. W tworzącym się nowym życiu są one zagadnieniami podstawowymi, ale często ukrytymi, gdyż główna uwaga zazwyczaj skupia się na powierzchniowości – „fotografii” i szczegółowym działaniu konkretnej nowości (skutkach działań algorytmów). Bardzo rzadko wychodzą z mody, chociaż sposób ich stosowania może ulec drastycznej zmianie. Dowodem tego jest fakt, iż mimo przeskoku cywilizacyjnego i nowych uwarunkowań, ciągle większa część wiedzy matematycznej przekazywanej w szkołach liczy sobie przynajmniej 200 lat. Przekazuje się ją nadal wykorzystując np. książkę poświęconą geometrii: „Elementy” autorstwa Euklidesa z Aleksandrii [4] (325-265 r. p.n.e.), która była najważniejszym podręcznikiem matematycznym przez dwa tysiące lat [5].
Teorię chaosu w doskonały sposób można poznać na rynku finansowym. To miejsce w którym panuje zorganizowany chaos, to dynamiczny system w którym czas zegarowy przenika się z bezczasem. Stanowi zatem doskonałe zobrazowanie świata materii i energii oraz ich wzajemnych interakcji. Wykrycie przydatności algorytmów sprawiło lawinowy wzrost zainteresowania funduszami inwestycyjnymi zarządzanych przez komputer. Schowana w algorytmach matematyka, statystyka i ekonometria tworzy mechanizm automatycznego inwestowania, w którym to nie człowiek podejmuje decyzje inwestycyjne. Tego typu fundusze ostatnio robią furorę. Przykładowo fundusz Medallion Fund od 1988 do 2010 miał tylko jeden rok na minusie. Pozostałe lata kończył z zyskiem, i to zawsze dwucyfrowym (nawet dochodzącym do 98 proc., co miało miejsce w 2000 r.). Średniorocznie w latach 2008–2010 zarabiał 48 proc., podczas gdy amerykański indeks akcji S&P 500 tracił 1 procent [6]. Cudotwórcą okazał się nie ekonomista, ale wybitny matematyk Jemes Simson, który na giełdę patrzył nie przez pryzmat zysków, ale algorytmów odzwierciedlających zachowanie cen aktywów w przyszłości. W Europie największym tego typu funduszem jest brytyjski BlueCrest Trend, który obraca 13,6 mln dol. W krytycznym dla rynku akcji 2008 r. ten fundusz „wykręcił” 43 proc. zysku [7]
Proste, eksperckie (automatyczne) inwestowanie z użyciem algorytmów, które zazwyczaj są zrozumiałe jedynie przez ich twórców, przypomina lot samolotem. Gdyby każdy pasażer linii lotniczych musiał przed wejściem na pokład samolotu zdać egzamin z trygonometrii, tylko nieliczni z nas oderwaliby się od ziemi. Powszechność latania bez wiedzy o lataniu sprawia niezrozumienie procesów przez pasażera samolotu. Tą zależność można również zaobserwować w biznesie, gdzie posługiwanie się np. instrumentami finansowymi podobnie jak ipadem czy innymi cudami techniki, jest łatwe, dostępne bez większego zastanowienia co do ich konstrukcji i mechanizmów sprawczych. Zatem o wiele ważniejsze w biznesie od latania na gapę (od przestępczości) jest pytanie: Czy leci z nami pilot? I kto jest pilotem? – jakiego przewoźnika reprezentuje (legalnego czy np. grupy przestępcze).
Obserwujemy zatem powtórkę z historii. Wielcy szamani finansowi przejęli strategię postępowania babilońskich kapłanów z lat również dwutysięcznych, ale przed naszą erą. Gdy w oparciu o obserwacje astronomiczne przepowiadali zaćmienia słońca, przeciętny obywatel nie mógł wyjść z podziwu jak dokładnie potrafili oni wyznaczyć to niezwykłe wydarzenie. Większość kapłanów wiedziała jednak niewiele albo zgoła nic na temat wykorzystywanych metod. Potrafili oni odczytać tabliczki z datami zaćmień. Liczyło się tylko to, jak można tą wiedzę wykorzystać. Do czerpania korzyści nie było potrzebne rozumienie zastosowań matematyki w tej dziedzinie. Dzięki używaniu socjotechniki intensyfikacji lęku, generowali olbrzymie przychody w postaci darowizn. Przerażeni ludzie obserwując zaćmienie słońca myśleli, że kapłani mają rację – jest to skutek gniewu bogów -  życie oraz los całego świata spoczywa w rękach kapłanów, którzy są władni przebłagać Bogów. Za tą wielkoduszność czymś oczywistym stawała się wdzięczność, wyrażana modłami i co najistotniejsze – darowiznami. Powyższy mechanizm oszustwa również ma zastosowanie w działalności przestępczej. Prosta jego wersja wygląda następująco: grupa lub jednostka A wywołuje celowo strach w jednostce lub grupie B, ażeby przestraszona jednostka lub B łatwiej spełniła żądanie grupy lub jednostki A .
Praktycznie wszystko, co wydaje się nam teraz tak oczywiste, od telewizji po telefony komórkowe działa w oparciu o znane już modele myślowe wyrażone np. matematycznie. Bezrefleksyjne, fotograficzne odbieranie otoczenia powoduje, że myślimy, iż współczesna ekonomia działa za sprawą magii i w związku z tym codziennie oczekujemy nowych cudów. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że za kulisami turbulentnych zmian otoczenia stoi algorytm, który umożliwia ich działanie. To sprawia, że ekonomia traktowana jest jak wiara, natomiast czołowi ekonomiści pełnią rolę szamanów, mogących przybliżyć do tego co boskie i nieodgadnione. Zamiast skupiać się na mechanizmach, ekonomia oparta na wierze wkracza w świat teologii. Koncentruje się na pragmatycznym posługiwaniu się cudami, bez większego zastanowienia nad mechanizmem sprawczym oraz bez strategii długoterminowej. Nazywanie tej dziedziny ekonomią to tak, jakby chirurgię nazwać „nauką o nożach”.
Dlaczego nie mamy nauki o łodziach podwodnych, zmywarkach lub telefonach? Zmiany „fotograficzne” na ogół łatwo zauważyć i opisać. Nowe typy domów, nowe środki transportu, nowe środki komunikacji są względnie oczywiste dla każdego obywatela. Myślenie przyczynowe natomiast najczęściej powstaje gdzieś za kulisami. Oprócz użyteczności w przyziemnych celach, pozwala na podejmowanie intelektualnych wyzwań, dzięki którym można oswoić chaos oraz nieskończoność i zrozumieć podstawy zachodzących procesów, czyli algorytmów, które nimi rządzą. Kiedy widzimy obiekty, w istocie składamy w logiczną całość wiązkę odbitych fotonów, które nasz mózg interpretuje jako coś jasnego, ciemnego czy kolorowego. Dotykając powierzchni stołu, tak naprawdę wchodzimy w kontakt z maleńkimi siłami oporowymi trylionów elektronów – w rzeczywistości niczego nie dotykamy. To co widzialne to mało ważny dodatek nawet w materii widzialnej, która z perspektywy ciemnej materii (tworzącej galaktyki) stanowi nieistotną substancję.

 [1] M. Heller, Ostateczne wyjaśnienia wszechświata, Universitas, Kraków 2008, s. 101.
[2] Z. Wojtasiński, Skok do wieczności, „Wprost” nr 30/2003 – www.wprost.pl/ar/46889/Skok-do-wiecznosci/ dostęp 24-01-2013.
[3] Słowo algorytm pochodzi od nazwiska perskiego matematyka, Mohammeda al-Chwarizmiego. To nazwisko, pisane po łacinie,  przybrało postać Algorismus. Żył on w IX wieku i przypisuje się jemu wprowadzenie zasad dodawania, odejmowania, mnożenia i dzielenia zwyczajnych liczb dziesiętnych – zob.: D. Harel, Y. Feldman,Rzecz o istocie informatyki. Algorytmika, Wydawnictwo Naukowo-Techniczne, Warszawa 2008, s. 27.
[4] Gdzieś między 400 a 300 rokiem p.ne. ten grecki matematyk wynalazł algorytm obliczania największego wspólnego dzielnika dwóch liczb całkowitych. Algorytm Euklidesa – jak zwykło się go nazywać – jest uważany za pierwszy nietrywialny algorytm, jaki kiedykolwiek wymyślono – zob. szerzej: D. Harel, Y. Feldman, Rzecz o istocie informatyki. Algorytmika, Wydawnictwo Naukowo-Techniczne, Warszawa 2008, s. 27.
[5] I. Stewart, Oswajanie nieskończoności, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2009, s. 30.
[6] N. Chudzyńska-Stępień, Błąd w systemie, „Forbes” 28.03.2012 -http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/analizy-fundusze/blad-w-systemie,25563,1 dostep: 30-11-2012.
[7] M. Samcik, I. Sudak,  Uwaga, przybywa nam funduszy bez duszy, „Gazeta Wyborcza” 30-11-2012, s. 17.